Udało mi się dotrzeć na drugi dzień festiwalu rzeźby lodowej w Poznaniu. Niestety w tym roku aura nie była zbyt sprzyjająca – temperatura oscylowała wokół 7 stopni na plusie, więc niestety lód się topił. Oczywiście zawodnicy rzeźbią w dużych blokach lodu, które nie rozpuszczają się natychmiast, lecz rzeźby nie przetrwają zbyt długo. Poznaniacy zdawali sobie z tego sprawę, dlatego wczoraj wieczorem tłumnie przybyli na Stary Rynek.
W tym roku w zasadniczym konkursie brało udział 12 ekip z różnych krajów. Zwycięską rzeźbą wybrano tę przedstawiającą mocno umięśnionego mężczyznę wykonaną przez Kanadyjczyków (Anotonio i Ross Baisas). Drugie miejsce zdobyła rzeźba duetu polsko-francuskiego (Michał Mizuła i Samuel Girault), a na trzecim miejscu znalazło się dzieło Amerykanów (Jess Parrish i Angelito Baban).
Szczerze mówiąc, moim zdaniem w tym roku zabrakło zdecydowanego faworyta i czuję się nieco zawiedziona. Może dlatego, że było ciepło i detale przez to szybko się topiły. Muszę jednak przyznać, że zwycięska rzeźba wniosła coś nowego – zwykle rzeźby lodowe przedstawiają jakieś fantastyczne postacie, a nie człowieka.
Cieszy mnie jednak, że festiwal rzeźby lodowej na stałe wpisał się w kalendarz poznańskich imprez (relacja z poprzednich lat i filmik z 2012 roku). Miło przejść się na grudniowy spacer po przystrojonym świątecznie mieście i obejrzeć fascynujące dzieła wykute w lodzie w kilka godzin.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć z przystrojonego Poznania.
Zachęcam do zobaczenia jak powstają rzeźby lodowe: Festiwal rzeźby lodowej w Poznaniu [film]
oraz do obejrzenia zdjęć z wcześniejszych lat: Festiwal rzeźby lodowej w Poznaniu