Kolejnym miejscem, które mogę Wam polecić na krótką wycieczkę jest Sandomierz. To miasto również odwiedziliśmy podczas lipcowego pobytu na wschodzie Polski. Z Lublina do Sandomierza jest około 111 km, więc trasa samochodem zajmuje około 1,5-2 godziny. Brak połączenia kolejowego. Między tymi miastami kursują autobusy, więc właśnie ten środek transportu wybraliśmy. Niestety okazał się zawodny, ale o tym za chwilę, bo to powrót był kłopotliwy. Najpierw zapraszam na miły niedzielny spacer po zalanym słońcem Sandomierzu.
Sandomierz znajduje się obecnie w województwie świętokrzyskim. Malowniczo położony nad Wisłą, przez co niestety jest narażony na powodzie. Szczególnie dotkliwie ucierpiał podczas powodzi w 2010 roku, gdy woda zalała prawobrzeżną część miasta. Na szczęście zabytkowa część, leżąca na lewym brzegu, została oszczędzona przez żywioł.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że kiedyś właśnie dzięki położeniu nad Wisłą, w miejscu przeprawy szlaku handlowego z Europy Zachodniej na Ruś, Sandomierz zyskał duże znaczenie w młodym Królestwie Polskim. Gall Anonim zaliczał Sandomierz, obok Wrocławia i Krakowa, do jednej z trzech głównych siedzib Królestwa Polskiego.
Obecnie Sandomierz jest niewielkim miastem, zamieszkuje go tylko około 25 tysięcy osób. Jednak w ostatnich latach zyskuje na popularności i odwiedza go coraz więcej turystów. Do rozsławienia Sandomierza przyczynił się m.in. serial Ojciec Mateusz, którego akcja rozgrywa się właśnie w tym mieście. Muszę przyznać, że nie zmarnowano szansy i dobrze wykorzystano promocję – w mieście co krok można znaleźć coś, co usatysfakcjonuje fanów serialu – jest szlak śladami ojca Mateusza, są kawiarnie i restauracje nawiązujące do serialu (np. Kawiarnia u Plebana), można znaleźć gadżety związane z serialem.
Zastrzyk pieniędzy od turystów został dobrze spożytkowany – historyczna część miasta jest odrestaurowana, zadbana i zachęcająca do odwiedzin. Są i kwiatki na Rynku, i równe chodniki, i ławki. Po prostu na każdym kroku widać, że postarano się, by ludzie chcieli odwiedzać to miasto i mówić o nim dobrze, by zachęcić kolejne osoby do przyjazdu.
Na środku Rynku znajduje się Ratusz – gotycki budynek po chodzący z XIV wieku. Sam Rynek otoczony jest kamieniczkami. Co mnie zaskoczyło, płyta Rynku nie jest pozioma – przechylona jest w kierunku wschodnim.
Z Rynku kierujemy się w ulicę Zamkową. Tam odszukujemy Ucho Igielne, czyli jedyną zachowaną furtę, spośród dwóch niegdyś istniejących w murach obronnych. Przez furtę komunikowali się ze sobą zakonnicy z dwóch klasztorów dominikańskich: jednego znajdującego się poza murami miasta i drugiego wewnątrz murów obronnych.
Kontynuując spacer ulicą Zamkową dojdziemy do budowli, od której ulica ta wzięła nazwę. Sandomierski zamek od strony miasta nie wygląda imponująco. Dopiero oglądając go od drugiej strony można go właściwie ocenić. Zamek Kazimierzowski został wzniesiony w czasach Kazimierza Wielkiego. W czasie potopu szwedzkiego wysadzono go. Odbudowany został dopiero w latach 1960-1986. Obecnie znajduje się w nim Muzeum Okręgowe.
Zamek leży w pobliżu Wisły, więc dalej warto wybrać się nad brzeg królowej polskich rzek. Bulwar im. Marszałka Józefa Piłsudskiego został w ostatnich latach zmodernizowany. Znajduje się tam budynek sportów wodnych, plac zabaw dla dzieci a także różnorodny sprzęt pływający i ratowniczy. Ustawiono też wiele ławeczek, zachęcających by nich usiąść i pokontemplować patrząc na Wisłę, bądź na zamek i miasto. Szkoda tylko, że nie ma żadnych drzew, które by dawały choć odrobinę cienia w skwarny dzień.
Wracając na Rynek wybraliśmy inną drogę – przez ulicę Mariacką. Znajdują się przy niej kolejne interesujące obiekty. Bez wątpienia warto odwiedzić Bazylikę katedralną Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. To budowla pochodząca z XIV wieku, jednak jej barokowa fasada jest XVII-wieczna. Wnętrze katedry jest barokowe. Duże wrażenie robi ołtarz główny z czarnego inkrustowanego marmuru. Należy zwrócić również uwagę na freski bizantyjsko-ruskie.
Następnie pokręciliśmy się jeszcze trochę po uliczkach w pobliżu Rynku. Trafiliśmy m.in. na Dom Długosza – budynek ufundowany przez fundację Jana Długosza w 1476 roku. Obecnie znajduje się w nim Muzeum Diecezjalne.
Oprócz wymienionych wcześniej obiektów, warto zwrócić uwagę jeszcze na Pałac Biskupi, kościół św. Jakuba czy Kamienicę Oleśnickich.
Na koniec weszliśmy na Bramę Opatowską, na której znajduje się punkt widokowy. Widać stamtąd starą część miasta aż po Wisłę. W oddali widać również wzgórza – Góry Pieprzowe.
Sandomierz spodobał nam się. Wydaje się idealnym celem na jednodniową wycieczkę. Miasto jest zadbane, widać troskę o turystów. Jest wiele lodziarni, kawiarni i restauracji. Otwierane są kolejne atrakcje turystyczne (np. Podziemna Trasa Turystyczna, której jednak nie mieliśmy okazji zobaczyć). Oczywiście same Stare Miasto jest godne uwagi.
Polecam jednak dojazd własnym samochodem. My wybraliśmy autobus i mieliśmy problem, by wrócić do Lublina. Zapobiegliwie postanowiliśmy nie jechać ostatnim autobusem, tylko takim około godziny 18. Niestety nie przyjechał. Kolejny również. Jako, że czekaliśmy na przystanku przy Bramie Opatowskiej, to postanowiliśmy pójść na dworzec autobusowy oddalony o jakieś 1,5 km. Jednak widać było, że dworzec jest w przebudowie i kręciło się tam tylko 2 zbłąkanych podróżnych. Nie zauważyliśmy żadnej kartki z informacją, że autobusy nie zajeżdżają na dworzec autobusowy, jednakże pustka tego miejsca spowodowała, że postanowiliśmy wrócić na przystanek przy bramie. Tam dowiedzieliśmy się, że w międzyczasie pojawił się spóźniony autobus do Lublina, jednak był pełny i nie zabierał już kolejnych podróżnych. Tak samo kolejny. Wreszcie podjechał ostatni autobus (no dobra, przedostatni – ostatni miał jechać po 22). Okazało się, że też nie ma dla nas miejsca. Zostaliśmy całkiem bezradni na przystanku. Nie wiedzieliśmy, co zrobić. Chcieliśmy już łapać stopa, gdy przypomniało mi się o serwisie BlaBlaCar.pl. Nie korzystałam z niego wcześniej, ponieważ nie za bardzo lubię jazdę z kierowcami, których nie znam (boję się szybkiej i brawurowej jazdy). Tym razem jednak mieliśmy wielkie szczęście, bo znaleźliśmy dzięki niemu kierowcę, który miał jeszcze tego wieczoru jechać do Lublina. To był traf, bo już myśleliśmy, że musimy szukać noclegu w Sandomierzu…
Jeżeli jednak wybierzecie się do Sandomierza samochodem, to powinny spotkać Was same miłe rzeczy :)
To piękne miasto, od dawna myślę aby się tam wybrać, ale często nie po drodze…
Miałam tak samo. Ale na szczęście miasta w Polsce czasem odwiedza się „przez przypadek” i „przy okazji” ;) Mam jeszcze wiele takich miejsc na liście do zobaczenia, do których mam nadzieję, że kiedyś trafię.
No właśnie czekam na moje „przy okazji” ;)
Ślicznie tam! Kiedyś z pewnością się wybierzemy ;)
Polecam! :)
Bardzo ciekawa relacja, jak na jeden dzień zobaczyliście naprawdę dużo. Ja dorzucam jeszcze wąwóz królowej Jadwigi, idealne schronienie przed upałami :) A z tymi autobusami mam to samo, ostatnio w Kazimierzu Dolnym. Nie idę na ostatni, a ostatnim wracam…
Dziękuję, miło mi :)
A ten wąwóz też bym chętnie odwiedziła… Ale to następnym razem ;)
Miasto klimatyczne i warte uwagi. Gdy będzie jakiś 'następny raz’ polecam wstąpić na wystawy muzeum na Zamku i nie pominąć trasy podziemnej :) A zapiekanki już wiecie jak smakują ;)
Dzięki za propozycje kolejnych atrakcji :) W jeden dzień to ciężko wszystko zobaczyć, zwłaszcza, gdy zamiast biegać, wolimy oglądać wszystko powoli ;)