Przyszła jesień, zrobiło się chłodno i zaczęliśmy myśleć o zimie. To spowodowało, że jeszcze bardziej mieliśmy ochotę jeszcze gdzieś w tym roku wyjechać. Urlop był możliwy tylko w środku października, więc po szybkiej analizie cen lotów i noclegów padło na Paryż. Wcześniej myśleliśmy o Malcie, Rzymie bądź Barcelonie, lecz na Maltę były drogie bilety lotnicze, w Rzymie jedna z największych atrakcji, Fontanna di Trevi, jest wciąż remontowana, a ceny noclegów w Barcelonie przyprawiały o ból głowy… A Paryż od zawsze był na liście miejsc do zobaczenia.
Dziś tylko w skrócie opiszę jak wyglądał nasz pięciodniowy wyjazd. Szczegółowo paryskie atrakcje opiszę w osobnych wpisach.
Nasza przygoda zaczęła się od samolotu WizzAir, który z Okęcia przetransportował nas do portu lotniczego Beauvais/Tille. Stamtąd już tylko 1,5 godziny jazdy autokarem i znaleźliśmy się w stolicy Francji.
Był piątek, godzina 11, gdy dotarliśmy do mieszkania znalezionego na airbnb. Było małe, ciasne i trochę chłodne, ale posiadało wszystkie niezbędne sprzęty, wygodne łóżko, telewizję i Internet, a przede wszystkim – było czyste. Jego lokalizacja była dobra – XVII dzielnica, blisko do metra i linii kolejowej RER C. Nawet pieszo można było dojść w 25 minut do bazyliki Sacre Coeur, a w jakieś 40 do Łuku Triumfalnego. Wokół było dużo sklepów spożywczych, dyskontów i piekarni z wybornym pieczywem.
Po przyjeździe szybko się ogarnęliśmy i postanowiliśmy rozejrzeć się po Paryżu. Niestety zaczął padać deszcz. Schroniliśmy się przed nim do Muzeum Orsay (fr. Musée d’Orsay). Znajdują się w nim eksponaty z lat 1848-1918, głównie francuskich artystów. To ciekawe miejsce, dlatego spędziliśmy tam kilka godzin. Później nie mieliśmy na nic siły – jednak pobudka o 3:40 dała nam się we znaki. Wróciliśmy więc do mieszkania i oglądaliśmy francuską telewizję.
Następnego dnia pogoda znów nie wydawała się zbyt zachęcająca do spacerów, a mi zaczęło się przeziębienie, więc znowu wybraliśmy się do muzeum. Tym razem odwiedziliśmy Luwr (fr. Musée du Louvre). Jego bogactwo zbiorów jest oszałamiające. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, dlatego wcześniej zaplanowaliśmy, które ekspozycje odwiedzimy. Skupiliśmy się głównie na malarstwie, starożytnych rzeźbach i zwiedzeniu apartamentów Napoleona III.
Zwiedzanie Luwru sprawiło, że porządnie zgłodnieliśmy, dlatego udaliśmy się do dzielnicy Le Marais, gdzie podobno można zjeść dobrze i niezbyt drogo (jak na Paryż oczywiście). Niestety nie było tam wcale tanio (najtańsze dania od 15 euro), a tłumy ogromne. Do tego znowu zaczęło padać… W końcu skusiliśmy się na polecanego w Internecie falafela. Przed barem, gdzie go sprzedawano była długa kolejka, nie tylko turystów, ale też miejscowych, więc liczyliśmy na dobry posiłek. Okazało się, że falafel wygląda jak sprzedawany w Polsce kebab, ale smakuje jeszcze gorzej niż on i na dodatek jest mniejszy. Nie polecam!
Kolejny dzień niestety nie powitał nas słońcem, ale chociaż nie padało. Udaliśmy się na wyspę znajdującą się na Sekwanie – Île de la Cité. Usytuowano tam znaną na całym świecie katedrę Notre-Dame. Była akurat niedziela i w świątyni odbywały się msze, ale i tak można było ją zwiedzać. Według mnie o wiele większe wrażenie robi oglądana wewnątrz niż z zewnątrz.
Następnie odwiedziliśmy Sainte-Chapelle – kaplicę znaną z bogatych witraży. Niestety brak słońca osłabił jej urok, ale i tak warto było się do niej wybrać.
Wróciliśmy w okolice Notre-Dame, odwiedziliśmy sklepiki z pamiątkami i posililiśmy się spaghetti i wtedy wyszło słońce! Niestety nie nacieszyliśmy się nim zbyt długo. Dodało nam jednak sił do dalszego zwiedzania miasta. Udaliśmy się do Centre Georges Pompidou, gdzie można wjechać na ostatnie piętro i podziwiać Paryż z góry. Następnie postanowiliśmy odwiedzić dwa symbole Paryża – Łuk Triumfalny (fr. Arc de triomphe) i Wieżę Eiffla (fr. Tour Eiffel). Oba, choć widziane setki razy na zdjęciach I w filmach, zrobiły na nas duże wrażenie.
Kolejnego dnia znowu było pochmurno i brakowało słońca. Do tego nad miastem snuł się smog. Mimo to wybraliśmy się na spacer do dzielnicy Montmartre i do bazyliki Sacré-Cœur. Znajduje się ona na wzgórzu, skąd można podziwiać panoramę Paryża. Niestety była trochę zamglona…
Następnie pojechaliśmy metrem, które stanowiło nasz podstawowy środek transportu, do centrum miasta. Odwiedziliśmy kościół św. Magdaleny (fr. Église de la Madeleine), a później udaliśmy się na Plac Zgody (fr. Place de la Concorde). Przeszliśmy Polami Elizejskimi (fr. Avenue des Champs-Élysées) by zobaczyć Wielki i Mały Pałac (fr. Grand Palais i Petit Palais) zbudowane z okazji wystawy światowej odbywającej się w Paryżu w 1900 roku.
Stamtąd Mostem Aleksandra III (fr. Pont Alexandre III) udaliśmy się do kompleksu budynków Les Invalides, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Armii (fr. Musée de l’Armée) oraz kościół Inwalidów (fr. Dôme des Invalides) – miejsce pochówku Napoleona Bonaparte.
Następny dzień był dla mnie kryzysowy. Moje przeziębienie nasiliło się, znowu było szaro-buro i nic mi się nie chciało. Zamiast pojechać, tak jak wcześniej planowaliśmy, do Wersalu, wybraliśmy się na słynny cmentarz Père-Lachaise (fr. Cimetière du Père-Lachaise).
Na zakończenie naszego pobytu w Paryżu wjechaliśmy na wieżę Eiffla. Zrobiliśmy to wieczorem, by z wysokości 276 metrów zobaczyć rozświetlone miasto. Widok był naprawdę piękny!
Następnego dnia od rana świeciło słońce. A my wtedy pakowaliśmy się i szykowaliśmy do wyjazdu, a później jechaliśmy na lotnisko Beauvais/Tille…
Mimo szaro-burej pogody i przeziębienia, uznaję wyjazd za udany. Paryż ma wiele do zaoferowania każdemu – jest tam wiele pięknych budowli, ciekawych muzeów, uroczych zakątków, parków, kawiarni… To właśnie tam najlepiej smakują chrupiące bagietki. Oczywiście nie wszystko jest tam idealne – zabytki mogłyby być częściej czyszczone i odnawiane, handlarze uliczni nie tak natarczywi, tłumy mniejsze a ceny niższe… Ale i tak warto się tam wybrać.
W najbliższym czasie postaram się Wam opisać szczegółowo poszczególne atrakcje Paryża oraz zebrać praktyczne informacje, które mogą się Wam przydać przy planowaniu wyjazdu. Jeżeli macie jakieś pytania, proszę o komentarze bądź maile.
Wpisy na temat Paryża:
– Muzeum Orsay
– Cmentarz Père-Lachaise
– Miejsca widokowe w Paryżu
– Paryskie kościoły: Notre-Dame, Sacré-Cœur i de la Madelaine
Jakiś czas temu byłam w Paryżu z paczką znajomych. Był to całkowicie spontaniczny wyjazd, bez przygotowania, przemyśleń, planów zwiedzania. Mieliśmy tylko mapę i ochotę na wspaniałą przygodę. Pewnie wielu rzeczy nie zobaczyliśmy, ale wspominam te wakacje naprawdę bardzo dobrze :) Może niedługo uda mi się napisać coś na ten temat na blogu :)
My też tak w ostatniej chwili decydowaliśmy się na Paryż, bo wiedzieliśmy, że tam na każdym kroku można znaleźć coś wartego uwagi i nie trzeba wcześniej wyszukiwać wielu informacji ;)
jakoś tak nie przepadam za zwiedzaniem miasta, gdy nie świeci słońce. zwykle odbiera mi to totalnie ochotę na cokolwiek. ale mimo niezbyt korzystnych warunków i tak całkiem nieźle Wam wyjazd wyszedł, sporo udało się zobaczyć. będę czekała na dalsze opowieści, bo mnie, co prawda, na razie do Paryża osobiście nie ciągnie, ale bardzo lubię oglądać z niego zdjęcia. ;)
pozdrawiam serdecznie.
Liczyliśmy się tym, że pewnie będzie trochę padać, dlatego zrobiliśmy rozeznanie w muzeach. Szkoda jednak, że wszystkie dni okazały się takie szaro-bure, bo liczyłam na spacery po parkach i ogrodach.
https://www.youtube.com/watch?v=3ahbE6bcVf8
pozdrowiam :)
Pingback: Najlepsze miejsca widokowe w Paryżu - październik 2015 - wroznestrony.pl