Doszłam do wniosku, że przyszedł najwyższy czas, by opisać Wam dalszą część majówki sprzed trzech lat ;) Jak już pisałam, pierwsze dwa dni spędziliśmy w Rydze, a stamtąd pojechaliśmy prosto do Wilna. Tam spędziliśmy kolejne wiosenne dni.
Pierwszy poranek w stolicy Litwy przywitał nas niestety deszczową pogodą. Na szczęście nie padało ani zbyt mocno, ani bezustannie, dlatego zgodnie z planem poszliśmy zwiedzać miasto. Przekroczyliśmy Ostrą Bramę i znaleźliśmy się tuż pod słynnym obrazem z Matką Boską. Jest on dosyć dobrze widoczny nawet z ulicy. Jako, że kolejka chętnych do obejrzenia go z bliska była bardzo długa, postanowiliśmy wrócić do niego kiedy indziej, a tymczasem kontynuować zwiedzanie idąc ulicą Aušros Vartų, a następnie Didžioji.
Szliśmy i po kolei oglądaliśmy kamienice, kościoły, budynki rządowe, kościoły, budynki uczelniane, kościoły… Tak, świątynie znajdują się w Wilnie na każdym kroku. Niektóre kościoły wręcz stoją jeden za drugim, jak kościół św. Anny i Kościół św. Franciszka i św. Bernarda. Po pewnym czasie człowiek staje się już nieco znużony i nie ma ochoty odwiedzać kolejnej świątyni, bo i tak nie jest w stanie zapamiętać, co było w której. Ne mniej jednak kilka wileńskich kościołów należy odwiedzić. Na nas największe wrażenie wywarł Kościół Świętego Ducha (niestety bardzo zaniedbany) i kościół św. Piotra i Pawła na Antokolu. Ten drugi znajduje się nieco dalej od centrum i musieliśmy do niego dojechać komunikacją miejską. Nie było to zbyt proste, ponieważ nie wiedzieliśmy gdzie kupić bilet. Próbowaliśmy w kiosku, ale okazało się, że można było tylko u kierowcy. Potem nie wiedzieliśmy, jak się go kasuje, ale pewna młoda kobieta widząc, że sobie nie radzimy, po prostu wyjęła nam je z ręki i wsadziła do starodawnego urządzenia, które wybiło na nich dziurki ;)
Wracając do kościoła św. Piotra i Pawła – jest to bardzo piękna świątynia. Ściany i sklepienia barokowego kościoła są bogato zdobione stiukami, ornamentami i rzeźbami. Na dekorację świątyni składa się około 2000 figur, kompozycji ornamentalnych o tematyce historycznej, biblijnej, mitologicznej oraz XVII-wieczne freski. Wzrok przyciąga piękna ambona w kształcie łodzi. Niestety, nie mogliśmy dobrze zwiedzić tej świątyni, ponieważ prawie cały czas trwały tam nabożeństwa (po polsku!).
Warto wspomnieć, że w 1994 roku Stare Miasto w Wilnie zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Oprócz świątyń powinno się zobaczyć także budynki świeckie, jak klasycystyczny Ratusz, zabudowania Uniwersytetu Wileńskiego oraz zrekonstruowany Zamek Dolny.
Na koniec wycieczki po starówce wileńskiej, udaliśmy się na wieżę Giedymina, która ostatnio jest kreowana na symbol Wilna. Wspięliśmy się na wzgórze a następnie na wspomnianą wieżę. Roztacza się z niej panorama miasta. Widać czerwone dachy starej części Wilna, jak i wieżowce nowej części miasta. A także oczywiście rzekę Wilię.
Podczas powrotu do hotelu udało nam się zajrzeć jeszcze do Ostrej Bramy. Trafiliśmy do niewielkiej kaplicy, gdzie wisi obraz Matki Boskiej. Wśród tłumu turystów i pielgrzymów zatrzymaliśmy się na chwilę przed słynącym z cudów obrazem. Duże wrażenie wywierają liczne wota dziękczynne powieszone na ścianach kaplicy. Wśród nich dostrzec można m.in. wotum ofiarowane przez Józefa Piłsudskiego z napisem Dzięki Ci Matko za Wilno.
Kolejnego dnia pobytu na Litwie wybraliśmy się na wycieczkę do Trok.
W ostatni dzień pobytu w Wilnie postanowiliśmy wybrać na cmentarz na Rossie. Wcześniej wahaliśmy się, czy chcemy tam się wybrać, jednak wileński cmentarz okazał się miejscem nie tylko ciekawym, ale przede wszystkim bardzo poruszającym. Znajduje się on niezbyt daleko od centrum miasta, a jednak wokół niego panuje cisza i spokój. Położony jest na wzgórzu, wśród zieleni. Groby rozsiane są po całym zboczu. Na dole znajduje się m.in. grób matki Józefa Piłsudskiego, gdzie również pochowane jest serce marszałka.
Następnie dość chaotycznie zaczęliśmy podchodzić do góry, mijając dziesiątki grobów w lepszym lub gorszym stanie. Mijaliśmy nagrobki i czytaliśmy polsko brzmiące nazwiska… Niestety cmentarz jest w złym stanie technicznym, więc w końcu postanowiliśmy trzymać się tylko głównych alejek, by przez przypadek nie potknąć się o coś. Niektóre groby były proste, ale część to były małe dzieła sztuki, ozdobione ciekawymi rzeźbami. A wszystko wśród bujnej świeżej zieleni. Cały cmentarz zrobił na nas duże wrażenie, choć przede wszystkim wywołał uczucie przygnębienia. Ciężko było patrzeć na to jaki jest zniszczony i zaniedbany. Niestety wiemy, jaki jest stosunek Litwinów do Polaków, i to z jaką niechęcią traktują oni polskie zabytki w swoim kraju.
Podczas naszego pobytu na Litwie nie spotkaliśmy się jednak z otwartą niechęcią wobec Polaków. Recepcjonistka w hostelu, gdy dowiedziała się o naszej narodowości, to nawet zaczęła mówić do nas łamaną polszczyzną. Nikt też nie przeszkadzał Polakom głośno modlącym się czy nawet śpiewającym w Ostrej Bramie. Jednakże z drugiej strony brakowało mi np. tablic informacyjnych w języku polskim czy choćby polskich nazw ulic czy miejsc, które przecież przez wiele lat były używane. Również polskie zabytki na Litwie widać, że są traktowane „po macoszemu” – nie tylko cmentarz na Rossie, ale np. kościół Świętego Ducha. Przykre to trochę. Polskich turystów było na Litwie mnóstwo, a w żadnej restauracji nie było nawet menu w języku polskim…
Ciężko mi podsumować zwiedzanie Wilna. Z jednej strony jest tam co zobaczyć, z drugiej strony wiele miejsc aż prosi się o remont i przykro patrzeć jak niszczeje. Wilno wygląda w sumie jak typowe polskie miasto, tylko bardziej zaniedbane. Mam nadzieję, że uda się ocalić zabytki i za kilka – kilkanaście lat Wilno odzyska blask.
Niemniej jednak, Wilno to dobry kierunek na weekendową wycieczkę.
Czekam aż Polski Bus znów bdzie jeździł do Wilna, Rygi i Tallinna, bo mam niesamowitą ochot odwiedzić te strony :) Super relacja z podróży! :)
Mnie Tallin jeszcze został do odwiedzenia, ale to na pewno samolotem – już do Rygi mi się za długo jechało autobusem ;)
Litwa jest bardzo piękna.
Pozdrawiam:)*
„Miłe miasto” Piłsudzskiego ciągle zachwyca. Z zabytkami i Rossą to taka swoiście „apartheidowa” polityka państwowa, zakładająca usuwanie, a przynajmniej „nie pomaganie” śladom polskości. na Ukrainie jest podobnie. Na plus wyróżnia się Białoruś która zabytki polskie wręcz dopieszcza na miarę swoich możliwości. No i Łotwa, która nie wstydzi się przypominać o polskich śladach w Kurlandii. Ot, takie smutne czasy… A Tallin i ogólnie Estonię polecam. Robi wrażenie.
Przykre, bo przez taką polityke wiele zabytków ulegnie zniszczeniu…
Niestety tak. Najmocniej to widac na Ukrainie. Ale Litwa sie stara im dorownac w tej przewrotnej „konkurencji”
Dziękuję za ten post! Planujemy wybrać się w tym roku do Wilna :)
To udanej podróży :) Mam nadzieję, że coś z mojego wpisu Wam się przyda :)