Bieżąca sytuacja spowodowała, że tegoroczny długi urlop musieliśmy spędzić w Polsce. Na dodatek już w czerwcu, tuż po poluzowaniu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. W ten sposób na dwa tygodnie znaleźliśmy się w południowo-wschodniej części Polski. Zapraszam Was na podsumowanie tego wyjazdu. Na szczegółowe relacje przyjdzie czas później.
Miały być Kanary, musiał być urlop w Polsce
Gdyby nie koronawirus, to w kwietniu eksplorowalibyśmy La Palmę, podobno najbardziej zieloną z Wysp Kanaryjskich. Dwa lata temu zachwyciła nas Teneryfa, więc chętnie wrócilibyśmy na Kanary. Wiadomo jednak, że w kwietniu nigdzie się pojechać nie dało, więc nasz długi urlop musiał zostać przełożony.
Sytuacja skomplikowała się o tyle, że mój mąż zmienia pracę i musiał wybrać urlop do końca czerwca. Postanowiliśmy zatem wybrać się w podróż po Polsce. Oczywiście warunkiem była względnie stabilna sytuacja w związku z epidemią, dostępność noclegów i atrakcji.
Na początku maja stworzyliśmy zarys planu wyjazdu i zarezerwowaliśmy noclegi. A potem pozostało oczekiwanie i wiara w dobre zdrowie nasze oraz innych Polaków ;)
Na początku… Tarnobrzeg
Naszym pierwszym celem był Tarnobrzeg. To tam mieliśmy zarezerwowany pierwszy nocleg. Pewnie się zastanawiacie, dlaczego właśnie tam, co jest w Tarnobrzegu? Otóż w Tarnobrzegu znaleźliśmy uroczy domek nad rzeką, w którym chcieliśmy spędzić kilka dni przy okazji zwiedzając okolicę. Ten nocleg był wspaniały – wygodny w pełni wyposażony domek, z dużym tarasem i ogrodem, ze wspaniałym widokiem na rzekę. Bardzo nam się tam podobało i świetnie wypoczywało :)

Widok z naszego tarasu w Tarnobrzegu

Piękny zachód słońca nad rzeką w Tarnobrzegu – widok z naszego tarasu
Jadąc z Poznania do Tarnobrzegu odwiedziliśmy Łysą Górę w Górach Świętokrzyskich. Była wtedy piękna pogoda, jak się później okazało, jedyny dzień podczas naszego urlopu, podczas którego nie padało ;)

Opactwo pobenedyktyńskie na Świętym Krzyżu (Łysej Górze)

Gołoborze na Łysej Górze (Świętym Krzyżu/Łyścu) w Górach Świętokrzyskich
Z Tarnobrzegu zrobiliśmy sobie dwie krótkie wycieczki – do zamku w Baranowie Sandomierskim oraz do ruin zamku Krzyżtopór w Ujeździe. Oba miejsca nam się podobały.
Główny cel – Bieszczady
Bieszczady chcieliśmy odwiedzić od dawna, ale są tak daleko od Poznania, że nigdy nie były nam po drodze. Uważamy, że takich odległości nie ma sensu pokonywać, by na miejscu spędzić 3 dni. Poza tym słyszeliśmy, że najlepiej poruszać się tam własnym autem, a te mamy w sumie od niedawna. Pomyśleliśmy jednak, że lepszej okazji niż teraz nie będzie.
Zarezerwowaliśmy nocleg w Ustrzykach Dolnych, z których do gór jest kawałek, jednak jest tam cywilizacja. Rezerwując nocleg na początku maja nie wiedzieliśmy, czy już będą funkcjonować restauracje, więc woleliśmy mieć do dyspozycji całe mieszkanie z kuchnią, a w pobliżu jakiś dobrze zaopatrzony sklep.

Deszczowe Bieszczady
Podczas pobytu w Ustrzykach padało codziennie po południu, więc dosyć wcześnie musieliśmy zaczynać dzień. Dojazd w góry zabierał nam około 40 minut, więc później musieliśmy się spieszyć, by zdążyć przed ulewą, która codziennie przychodziła między 13 a 14. Udało nam się przejść tylko 3 trasy:
– z Przełęczy Wyżniańskiej na Małą i Wielką Rawkę,
– z Mucznego na Bukowe Berdo i Krzemień,
– z Wołosatego na Rozsypaniec, Halicz i Tarnicę.

Bieszczady

Bieszczady
Poza tym odwiedziliśmy:
– Zalew Soliński, gdzie przeszliśmy po tamie w Solinie i popłynęliśmy w rejs statkiem wycieczkowym z Polańczyka,
– Sanok, w którym większość czasu spędziliśmy w uroczym skansenie,
– zamek w Krasiczynie,
– Przemyśl, który świetnie wygląda z góry,
– Lesko, które niestety nam się nie podobało,
– kilka uroczych drewnianych świątyń.
Na koniec Beskid Sądecki
Na ostatnie kilka dni urlopu pojechaliśmy do Piwnicznej-Zdrój. Jadąc tam zahaczyliśmy o Krosno, gdzie zwiedziliśmy Centrum Dziedzictwa Szkła (świetne miejsce) oraz o Biecz (małe urokliwe miasteczko).
W Beskidzie Śląskim pogoda była jeszcze bardziej kapryśna niż w Bieszczadach, więc udało nam się tylko wejść na Radziejową (czyli najwyższy szczyt tych gór) oraz dotrzeć na Halę Łabowską. W przerwie między burzami odwiedziliśmy także ruiny zamku w Rytrze, malowniczo położone na wzgórzu nad Doliną Popradu.
Wracaliśmy do Poznania już nigdzie się nie zatrzymując na zwiedzanie, bo cały czas padał deszcz.

Widok na Dolinę Popradu z ruin zamku w Rytrze
Podsumowanie
Planując wyjazd, liczyliśmy na przejście wielu pięknych górskich szlaków. Jednak pogoda zweryfikowała nasze oczekiwania, bo więcej jeździliśmy po okolicy, niż chodziliśmy po szlakach. Bardzo przydał się samochód, bo niestety przez epidemię koronawirusa transport zbiorowy funkcjonuje o wiele gorzej niż wcześniej (np. w Bieszczadach praktycznie nie było widać żadnych busów).
Mimo deszczowej pogody jesteśmy zadowoleni z tej podróży, ponieważ udało nam się zobaczyć wiele miejsc, o których od dawna myśleliśmy (spisałam je niedawno w artykule Miejsca w Polsce, które chciałabym odwiedzić).

Jezioro Solińskie widziane w punktu widokowego w Polańczyku
Trochę rozczarowały nas Bieszczady, bo infrastruktura turystyczna pozostawia tam wiele do życzenia (nieprzygotowane szlaki, wszechobecne błoto, brak toalet przy parkingach, brak schronisk). A nie są to już dzikie i mało odwiedzane góry, wręcz przeciwnie, ludzi było dużo, więc i problemy narastały. Wrócimy tam pewnie niezbyt prędko i na pewno w bardziej suchą porę ;)
Beskid Sądecki bardzo nam się spodobał i koniecznie chcielibyśmy tam wrócić. Jest tam niezwykle malowniczo i kusi nas podróż pociągiem jadącym Doliną Popradu. To fajny pomysł na kolejny urlop w Polsce :)
A Wy jakie macie plany? Spędzacie tegoroczny urlop w Polsce?
Część opisanych miejsc odwiedziłem. M. in. ruiny zamku w Rytrze – super widoki :)
Piękna okolica, muszę tam kiedyś wrócić, by dokładnie ją zwiedzić :)
Pingback: Zamek w Baranowie Sandomierskim - W RÓŻNE STRONY | BlogLINE.pl
Pingback: Łysa Góra w Górach Świętokrzyskich | BlogLINE.pl
Pingback: Urlop w Polsce południowo-wschodniej w czerwcu 2020 | BlogLINE.pl
Ujazd, Sanok, Krosno – świetne miasta. My w tym roku wyrwałyśmy się trzy 5-dniowe wyjazdy po Polsce.
Widok na Dolinę Popradu z ruin zamku w Rytrze zapiera dech w piersi. Dużo tej wody w rzece ….
Tak, tamta okolica jest bardzo malownicza. Rzeczywiście, Poprad to całkiem duża rzeka :)
Uwielbiam okolice, które opisujesz (wszystko wokół Szczawnicy). Jest w nich coś magicznego. Polecam nie zatrzymywać się w żadnych hotelu tylko postawić na nocleg na łonie natury, w namiocie. Pozdrawiam z Białegostoku!